Driada - 2012-09-11 08:36:45

Natchnienie w butelce
www.swiat-alkoholi.pl



W poezji Stanisława Grochowiaka nie znajdziemy polityki, za to mnóstwo prawdziwego życia. Dostrzegał w nim niewiele piękna, był piewcą brzydoty, rozkładu, śmierci. Tak jakby przeczuwał, że rychło z nią się spotka. Grochowiak przeżył zaledwie 42 lata.

Lata 50. ubiegłego wieku w literaturze polskiej to okres szczególny. Do głosu zaczęło dochodzić pokolenie pisarzy, których dzieciństwo lub młodość przypadły na lata wojny i trudny okres odbudowy wyniszczonego kraju. Ich codziennością były problemy bytowe, z którymi nie umieli sobie poradzić. Dochodziły do tego rozterki i wątpliwości natury etycznej. Wielu z nich żyło w poczuciu zakłamania, fałszu. Ci, którzy się nie godzili na kompromisy, skazani byli najczęściej na niebyt.

PISARZ Z PRASĄ
We wspomnieniach z tamtego okresu Grochowiak jawi się jako człowiek pogodny, kulturalny, szalenie inteligentny, Cieszył się życzliwością krytyki literackiej. Czytelnicy kupowali jego książki. A mimo to, szczególnie wtedy, kiedy nieco przesadził z alkoholem, dorabiał do swojego życiorysu legendę, tak jakby musiał się dowartościować.
- W chwilach nadto rozkołysanej alkoholem ambicji - wspomina Roman Śliwonik - zwierzył się, że Józef Tejchma, ówczesny minister kultury, załatwia mu Nobla, a ci dwaj, którzy siedzą w kącie knajpy, to specjalnie przydzielona mu ochrona.
Śliwonik cytuje Jana Himilsbacha:
(...) Byliśmy w Wilanowie, w „Kuźni", i w kącie siedziało dwóch facetów, a Staszek mówi, że to przydzieleni do jego ochrony goryle. „Jakie goryle - mówię - jakie goryle? Ja ich znam. Siedzą i czekają, bo obiecałem, że postawię im piwo, tylko muszę od ciebie pożyczyć". To on do mnie mówi, że ja się mylę, bo to jest ochrona. Z nim coś niedobrze...

www.biotechnologiakul.pun.pl www.plomienzmiennica.pun.pl www.hellriders.pun.pl www.commandos.pun.pl www.nakazdytemat.pun.pl