#1 2012-09-07 08:48:02

Driada

Administrator

Zarejestrowany: 2012-02-11
Posty: 286
Punktów :   

Obyczaje barmańskie

Nie tylko dla sławnych hulaków
www.swiat-alkoholi.pl



W Krakowie na każdym kroku „czyha” tradycja. Dotyczy to także restauracji, które z historii, nie tylko kulinarnej, czerpią pełnymi garściami.

Najlepsze krakowskie restauracje na brak gości nie mogą narzekać, ponieważ fama o dobrym jedzeniu i napitku szybko się roznosi. Taką dobrą sławą cieszą się na pewno restauracje Ogniem i Mieczem oraz Piwnica Pod Złotą Pipą.

W POSZUKIWANIU ZŁOTEJ PIPY
Piwnica Pod Złotą Pipą mieści się tuż przy Bramie Floriańskiej, dosłownie kilka kroków od Starego Rynku. Wszystkie pomieszczenia znajdują się w podziemiach jednej z kamienic. Podczas adaptacji zachowane zostały łukowate sklepienia z cegieł i kamienne ściany, co tworzy ciekawy klimat w połączeniu z przytulnymi lożami i stolikami nakrytymi bordowymi obrusami. Na ścianach wiszą obrazy Franciszka Józefa i jego żony, reprodukcje starych fotografii i reklamy alkoholi z czasów cesarsko-królewskich. Wszystko to sprawia, że możemy poczuć się tu swobodnie, ale i wyjątkowo.
Nazwa lokalu została zaczerpnięta z „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jarosława Haszka, a wymyślił ją Leszek Mazan, krakowski dziennikarz i znany szwejkolog, który jest ojcem chrzestnym lokalu. Złota pipa to nic innego jak nalewak do piwa. To zabytkowe urządzenie sprzed co najmniej wieku zostało ustawione nad barem, gdzie można je podziwiać.
Początkowo Piwnica Pod Złotą Pipą miała być typowym pubem. Jednak okazało się, że goście chcieli tu też dobrze zjeść. Dlatego, poza całą gamą bardzo dobrych alkoholi i drinków, w menu znalazły się też potrawy. Piwnica Pod Złotą Pipą słynie z polędwiczek wieprzowych w sosie śmietanowym z kurkami (28 zł) oraz piersi z kaczki w sosie sherry, podawanej tylko od czwartku do niedzieli (46 zł). Przychodzi się tu też na szparagi pod beszamelem (28 zł), rosolnik pomidorowy (7 zł), płat z kurczaka smażony w cytrynowym pieprzu (17 zł) czy kwaśnicę z bekonem (9 zł). Ci wszyscy, którzy nie są bardzo głodni, mają możliwość wyboru spośród licznych zakąsek. Doskonałe są migdały prażone (8 zł), pieczony w główkach czosnek (9 zł), ser cammembert zapiekany z owocami (14 zł), kurki z patelni (27 zł) czy naleśniki z jarzynami i serem pleśniowym (18 zł). Dla tych, którzy nade wszystko wolą swojskie jedzenie, znajdzie się chleb ze smalcem (4 zł), pieczona biała kiełbasa z kapustą i grochem (19 zł) oraz bułka na ciepło z podsmażanymi kawałkami kurczaka lub tuńczykiem (9 zł).
To, co przyciąga gości do restauracji to także ogromny wybór najróżniejszych alkoholi. Poza piwami lanymi i podawanymi na butelki, całą gamą firmowych drinków i klasycznych koktajli można też zamówić wódki czyste i gatunkowe, wśród których nie zabrakło Przypalanki Krakowskiej, Dzięgielówki, Piołunówki, Śliwowicy 70% czy Siwuchy. Jest też kilka rodzajów ginu, tequili, koniaków, likierów i aperitifów. W menu dużo miejsca zajmuje whisky (około 30 rodzajów), a do niej także cygara i cygaretki.
Swoją sławę Piwnica Pod Złotą Pipą zawdzięcza także gigantycznym szachom i warcabom, w których pionkami są kieliszki z alkoholem. Do wyboru jest kilka zestawów – Szachy Bols (27 zł od osoby), Szachy Finlandia (43 zł), Szachy Polskie (50 zł) czy Szachy Złota Pipa (90 zł od osoby). Warcaby możemy zamówić już za 15 zł. Każdy może także sam sobie skomponować ulubiony zestaw pionków. Gra wzbudza wiele emocji, zwłaszcza, że nie wystarczy umieć grać, ale też trzeba mieć mocną głowę.

REKOMENDOWANE PRZEZ ZAGŁOBĘ
Pismo powiada, że gdy ojca i matki zabraknie, tam wuja słuchać będziesz. Przeto jako wuj mówię i pod przysięgą wyznać mogę, że wyborniejszej strawy i przedniejszego napitku jak w Restauracyji Ogniem i Mieczem w grodzie krakowskim nie masz w całej Rzeczypospolitej, a nawet w Inflantach, wiem co mówię, bom w Inflantach wiele bywał. Takie słowa przeczytać można w folderze reklamowym, zachęcającym do odwiedzenia restauracji Ogniem i Mieczem.
Restauracja Ogniem i Mieczem położona jest na krakowskim Podgórzu (przy Placu Serkowskiego), z dala od najbardziej uczęszczanych ulic miasta. Tu zazwyczaj nie zachodzi się przy okazji, a dokładnie planuje swój pobyt. Jednak właściciele Ogniem i Mieczem na brak gości nie narzekają.
We wnętrzach panuje atmosfera niemal żywcem wyjęta z czasów „Ogniem i mieczem”. Właściciele lokalu, Rafał i Beata Parczałowie, starali się, by wystrój jak najbardziej przypominał XVII-wieczny zajazd. Drewniana kostka i deski na podłodze, surowe belki na ścianach i sufitach, „stare” obrazy i dywany na ścianach oraz ogromny kominek, pamiętający niemal czasy sienkiewiczowskich powieści – wszystko urządzone z umiarem i ze smakiem.
Restauracja Ogniem i mieczem to cztery izby. Na dole sala kominkowa i huzarska, na piętrze – biała i książęca. Siada się tu na ławach przy stołach wykonanych z ciosanego drewna. Pomieszczenie oświetlają zawieszone na łańcuchach kute żyrandole i świece na starodawnych świecznikach. Gliniane naczynia, lutnie, maselnice, stare beczki, dyskretnie sącząca się w tle ukraińska muzyka oraz obsługa ubrana w historyczne stroje dopełniają całości. Jednak niczym byłoby najpiękniejsze wnętrze bez dobrego jedzenia.
Potrawy są pomysłem właścicieli restauracji, którzy są prawdziwymi smakoszami. Ogniem i Mieczem oferuje kuchnię typowo staropolską, której przepisy Rafał Parczała wyszukał w oryginalnych książkach kucharskich sprzed wieków. Niektóre potrawy, takie jak pituch – żurek wielkanocny podawany z jajkami, szynką, kiełbasą i chlebem, to tradycyjne dania, które od lat gościły w ich rodzinnej kuchni. Właściciele dbają o to, by jedzenie było jak najlepszej jakości, dlatego zwracają uwagę na to, by produkty były zawsze świeże i przygotowywane zgodnie z oryginałem. Początkowo, zanim kucharze nauczyli się odpowiednio gotować, codziennie sami próbowali wszystkich potraw. Teraz już nie ma takiej potrzeby, bo każdy doskonale zna receptury.
Bogato ilustrowaną rysunkami autorstwa Beaty Parczały kartę menu rozpoczynają Specjały. Wśród nich jest wspomniany pituch, za który zapłacimy 13,50 zł. Podaje się go w glinianym dzbanuszku przykrytym deską, na której pokrojona jest wiejska szynka i kiełbasa oraz chleb. Następną polecaną przez lokal potrawą jest „Pół metra żebra”, które kosztuje tu aż 42 zł. Cena jednak jest uzasadniona, ponieważ już na pierwszy rzut oka widać, że żeberka mają długość około 50 cm. Proponuję zamówić ten specjał, wybierając się do restauracji w większej grupie osób, bo nawet dwójka zgłodniałych gości, ze względu na wielkość porcji, ze zjedzeniem go może sobie nie poradzić. Podobnie „Decha dla dwóch, czyli pół kilo kotleta z indyka na aromatycznym szpinaku i serze owinięte” to także gigantyczna porcja, za którą zapłacimy 59,50 zł. Wśród polecanych dań są także „Kotlet spod Wiednia” (31 zł), „Kaczka w czosnku” (33 zł) czy „Połowa pulardy młodej kurki w miodzie i czosnku” w cenie 30,50 zł. Daniem, na które stali bywalcy cierpliwie wyczekują, jest natomiast sławna już „Szynka pieczona dwie niedziele w marynatach trzymana, a podawana dwa dni w miesiącu”. Jednak czekać na nią dwa tygodnie warto, mimo iż za 10 dkg tego przysmaku zapłacimy 11 zł. Również w tej cenie można zjeść „Goleń świński z chrupiącą skórką bez kości”.
Przed „wielkim daniem” serwuje się tu „strawę lekką”, czyli zakąski. Wśród nich jest wyborny wiejski chleb ze smalcem i galaretką spod pieczonego mięsa (9 zł kromka) lub z boczkiem i smalcem (9,50), śledź w oliwie lub w śmietanie (12,50 zł), „Mięso spod siodła”, czyli befsztyk tatarski (21 zł), placki z ziemniaka ze śmietaną (11,50 zł) czy „Ziemniak czeladny z dobrami wszelakimi dobry też na danie”, czyli zapiekany w środku z pieczonym boczkiem, szynką i tartym żółtym serem w sosie śmietanowo-czosnkowym (12,50 zł). Warto skusić się też na „Ziemniaki a’ la ochmistrz” (6,50 zł), którego recepturę zaczerpnięto z przepisów na dania robione dla Jana III Sobieskiego. Są one z dodatkiem migdałów, cury i innych przypraw, polane sosem śmietanowym.
Nie sposób tu wymienić wszystkich przysmaków, które podaje się w restauracji Ogniem i Mieczem. A wszystkie te specjały smakować wam będą, gdy je kwartą jakowejś przedniej gorzałki przepijecie – zachęcają właściciele restauracji i nie bez przyczyny, bo wybór trunków, choć niezbyt licznych, jest bardzo starannie przemyślany. Niemal każdy, kto przychodzi do lokalu, chce spróbować słynnej Mioduli – specjału wytwarzanego na miodzie i ziołach.
W karcie alkoholi sporo miejsca zajmują też miody pitne, takie jak Trójniak Bernardyński czy Dwójniak Kurpiowski, Półtorak Jadwiga. Ci, którzy wolą alkohole mocne, mogą zamówić Śliwowicę Paschalną lub wódkę czystą. Smakosze piwa znajdą tu Żywca, Portera, piwo grzane czy oryginalnego drinka o interesującej nazwie „Złapał Kozak Tatarzyna” (22 zł), czyli dwa rodzaje piwa – Portera i Żywca nalane do olbrzymiego kufla tak, by tworzyły warstwy. Nie zapomniano tu także o zwolennikach picia wina. Za dzban stołowego zapłacimy 42 zł, a za kubek 12 zł.
ANNA KONDRAS

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.logistyka-wscil.pun.pl www.kaliscyszczypiornisci.pun.pl www.gdynia1dlo.pun.pl www.csreggae.pun.pl www.16pdharbor.pun.pl